Ustanowione rekordy świata pozostały, a warunki do ich poprawienia postawiły wyżej poprzeczkę zawodnikom.
Pojawiło się mnóstwo komentarzy na ten temat. Do dziś zawodnicy dyskutują godzinami o korzyściach z pływania w skórze. Korzyści te jednak były zbyt wielkie. Z każdym kolejnym modelem stroju pływackiego wyniki ulegały poprawie. W pewnym momencie za wygraną nad rywalami nie decydował tylko poziom wytrenowania, ale również jakość stroju.
Strój do pływania
Niosło to ze sobą mnóstwo zwolenników i przeciwników. Z jednej strony wszyscy się cieszyli, że padały kolejne rekordy. Z drugiej jednak rekordy te bite były przez zawodników nie zawsze najlepszych. A dlaczego? Po prostu dawały zbyt wiele.
-
Pierwsze stroje pływackie były bardzo cienkie, elastyczne i obcisłe. Działały one na ciało pływaka jedynie kompresyjnie, czyli pracujące partie mięśniowe wolniej się męczyły, były lepiej ukrwione i dotleniane.
-
Potem stroje te poprawiono o lepszy poślizg ciała w wodzie (na pływaka działały minimalne mniejsze opory wody), bowiem zewnętrzna część sprawiała wrażenie śliskiej na wodę.
-
Następnie nastała era właściwej skóry rekina, ponieważ zewnętrzna część stroju stworzona była na wzór rybich łusek. Były to bardzo małe i cienkie płytki krztałtu kolistawego, zachodzące na siebie dachówkowo. Sprawiały one, że podczas pływania pod wieloma łuskami utrzymywały się pęcherzyki powietrza. W efekcie pływak łatwiej unosił się na wodzie. Wizualnie wyglądał on jak ryba z bąbelkami powietrza wokół siebie.
-
Producenci tworzyli potem stroje z różnych materiałów. Najlepszy okazał się neopren. Dawał on dobre efekty wypornościowe. Sportowcy w wodzie czuli się po prostu lżejsi o kilka kilogramów.
-
Potem już producenci prześcigali się w pomysłach. Stroje szyto z kilku rodzajów materiału, na każdy przypadało kilka rozwiązań technologicznych i korzyści. Ceny kostiumów były coraz większe, a zawodnicy przełamywali kolejne granice prędkości w pływaniu.
Reklama
Stroje do szybkiego pływania
Za apogeum stosowania tych kosmicznie zaawansowanych stoi pływackich uznać można Mistrzostwa Świata w Rzymie w 2009 roku. Wówczas pewne już było, że stroje zostaną wycofane. Zawodnicy zaprezentowali niesamowitą formą fizyczną, a producenci technologiczną. W efekcie padły aż 43 nowe rekordy świata.
Po wycofaniu skór wielu zawodników się pogubiło. Brak wspomagających kostiumów spowolnił wszystkich, ale na każdego w różnym stopniu. Najbardziej odczuli to sprinterzy, bowiem wcześniej mogli sobie pozwolić na zwiększoną masę mięśniową. Po zdjęciu skór byli oni po prostu za ciężcy. Wielu zdecydowało się zgubić wiele kilogramów. Działo się tak dlatego, że właściowości wypornościowe strojów neoprenowych dawały więcej korzyści zawodnikom masywnym niż szczupłym.
Osobiście uważam decyzję FINA za słuszną. Szkód jednak wyrządzili wiele zawodnikom o czystym talencie pływackim tym, że nie uczynili tego wcześniej. Oglądając zmagania pływaków dostrzegałem, że u wielu faworytów technika nie jest tak dopracowana jak u rywali. Wygrywali swoją siłą, a finezja pływania odchodziła na drugi plan. I tak oto mogliścy zaobserwować rezygnacje z kariery pływackiej gwiazd, którym stroje po prostu nie służyły, np. Peter van den Hoogenband, Alexander Popov. Dla kontrastu są też i tacy, którzy zaistnieli głównie dzięki wspomaganiu przez skóry rekina, a po ich wycofaniu nie mogą się odnaleźć, np. Alain Bernard.