Maciek, lat 30, w związku małżeńskim
Pracował w wielu siłowniach warszawskich. Sam trenuje od przeszło 12 lat. Swoje pierwsze treningi odbywał w siłowni u kolegi. Spotykam się z nim na kawie, nieopodal obiektu, w którym pracuje.
„Na początku ćwiczyłem na sucho, czyli bez odżywek. Niestety efekty nie były zbyt imponujące, ale i tak udało mi się nabrać ciała. 56 kg u faceta przy wzroście 181 cm jest raczej powodem do wstydu, niż do dumy. Po fazie suchej ważyłem ok. 60 kilogramów. Wtedy kolega zaproponował mi metę (metanabol – przyp. red.). Później były eksperymenty ze sterydami i anabolami (anabolitykami – przyp. red.). Odżywki brałem około 8-9 lat. Dzięki nim ważę teraz 87 kilogramów i noszę rozmiar XL bądź XXL. Wreszcie wyglądam jak facet, a nie mięczak.
Problemy pojawiły się, kiedy z żoną zapragnęliśmy mieć dziecko. Zrezygnowałem wtedy z „cięższych” odżywek na rzecz czystego testosteronu. Myślałem, że zażywanie testosteronu zapewni mi sprawność seksualną i zwiększy się mój popęd, który podczas zażywania mety i anabolików był osłabiony. Niestety, pomimo zwiększonego popędu nie mogłem odbyć stosunku z moją partnerką. Po kilku próbach udaliśmy się do lekarza rodzinnego. Pierwsza diagnoza - stres i przemęczenie. Recepta na środki uspokajające i tygodniowy odpoczynek od siłowni.
Kolejna próba odbyła się po ok. tygodniu, a problem powtórzył się jeszcze dwukrotnie. Wtedy dostałem skierowanie do urologa i tam dopiero zostały mi zrobione badania hormonalne. Okazało się, że mam za mało estrogenów. Moje wyniki nie były rewelacyjne, lekarz zastanawiał się, czy w ogóle będę mógł mieć dzieci, ponieważ hormony były zupełnie rozregulowane.
Dostałem od lekarza tabletki, które miały poprawić wyniki badań. Wstrzymałem również treningi, odżywki i dietę wysokobiałkową, którą dotychczas miałem. Po kuracji, czyli za około 3 miesiące będziemy wiedzieli, czy zmiany jakie zaszły są odwracalne i czy będę mógł mieć dzieci. Gdybym wcześniej był świadomy konsekwencji, sprawa by się inaczej potoczyła. Niestety, mądry człowiek po szkodzie.”
Reklama
Krystian, lat 26, w związku partnerskim
Nie pracuje, ponieważ opiekuje się swoim trzyletnim synkiem. Ma wyrzuty sumienia, że przez niego dziecko jest chore. Wcześniej trenował dwa razy dziennie, teraz nie ma czasu. Pracował w korporacji.
„Od początku trening siłowy łączyłem z dopalaczami i dopingiem. Chciałem szybkich i spektakularnych wyników. Po roku treningu wyglądałem tak jak chciałem, ale zawsze było coś do poprawy. A to biceps za mały, a to udo mało rozbudowane.
Kiedy w pracy poznałem moją dziewczynę, rozważaliśmy różne metody antykoncepcji. O tabletkach B. często zapominała, natomiast chcieliśmy mieć pewność, że nie będziemy mieli dzieci. Byliśmy młodzi, studiowaliśmy i pracowaliśmy jednocześnie. Więcej zobowiązań nie chcieliśmy. Prezerwatywy na dłuższą metę są drogie, więc popytałem kumpli i doradzili mi, abym zaczął łykać rzeczy ze stanazololem i klenbuterolem. Bo podobno działało to i na mięśnie, i na moją płodność - miałem być chroniony jak kobiety podczas łykania tabletek antykoncepcyjnych. Na początku było fajnie, jednak po roku wpadliśmy. Szok, załamka i zrujnowanie planów.
Nie mogłem w to uwierzyć. Sądziłem nawet, że moja dziewczyna mnie zdradzała, przecież byłem niezdolny do zapłodnienia! Byłem do tego stopnia przekonany o tym, że zażądałem od ukochanej testów na ojcostwo, przez co rozstałem się z dziewczyną w najważniejszym etapie naszego życia.
Dziś żałuję, że nie było mnie przy B. w trakcie ciąży. Niestety, po porodzie okazało się, że nasz syn miał problemy z oddychaniem i miał tylko 4 punkty na 10 w skali. Nasze dziecko ma też dziecięce porażenie mózgowe - niedowład lewej strony ciała. Potrzebna była rehabilitacja. Zostałem z synem w domu, w końcu to ja jechałem na koksie, a teraz mam chore dziecko. B. dalej pracowała w firmie, w której się poznaliśmy.
Niestety, nasze dziecko nie było zbyt towarzyskie, zaczęło mówić później niż rówieśnicy. Udaliśmy się do lekarza dziecięcego, a ten skierował nas do Centrum Zdrowia Dziecka, do specjalisty. Po kilku miesiącach wędrówek po lekarzach była diagnoza – autyzm.
Byliśmy przerażeni, rozpoczęliśmy poszukiwania w internecie na temat tej choroby. Po rozmowach z lekarzami dowiedzieliśmy się, że odżywki, które brałem, nie powodują tego samego efektu co tabletki antykoncepcyjne, oraz że to z mojej winy nasz syn choruje.
Na szczęście mamy wsparcie rodziny i przyjaciół. Udzielamy się w fundacji, rehabilitujemy synka i próbujemy żyć, jak każda inna rodzina. We wrześniu synek poszedł do przedszkola (do grupy integracyjnej), ma tam zapewnioną fachową opiekę oraz swój „cień” (czyli osobę, która ma wspomagać rozwój dziecka - przyp. red.). Na razie w placówce jest tylko 3 godziny dziennie, ale od przyszłego roku chcemy, aby poszedł na 8. Dzięki temu będę mógł również pójść do pracy.”