Problemy z płodnością niejedno mają imię. Należy pamiętać, że w dużej mierze można sobie z nią poradzić poprzez odpowiednie leczenie oraz przygotowanie do powiększenia rodziny. Przykładem tego jest Ola, która zgodziła się opowiedzieć o swojej historii.
Olu, opowiedz nam, jak to się u Ciebie zaczęło?
Zaczęło się od tego, że miałam nieregularne miesiączki. Zgłosiłam się do lekarza, aby ustalić co się dzieje. Specjalista wskazał wiele badań, które pomogły ustalić diagnozę. Okazało się, że choruję na PCOS, insulinooporność, a także stwierdzono u mnie guzki na tarczycy.
A te choroby wpływają na Twoją płodność…
Niestety tak. Właśnie wtedy dowiedziałam się, że mogę mieć problem z zajściem w ciążę. Lekarze nie określili tego mianem niemożliwe, ale po prostu trudne.
Dlatego też do samych starań podeszliśmy już z odpowiednią wiedzą, przeprowadzonymi badaniami i wprowadzoną farmakologią. Miałam wtedy 29 lat.
I przyniosło to oczekiwany skutek?
Tak, zdecydowanie, bo wymarzone dwie kreski pojawiły się już w pierwszym cyklu. Jednak trzeba tu zaznaczyć, że de facto cały proces przywracania mojego organizmu do równowagi i przygotowania na późniejsze starania trwał pół roku. Obejmował kurację hormonalną, badania profilaktyczne i diagnostyczne oraz zmianę nawyków żywieniowych.
Bliscy wspierali Was w tym całym procesie?
Tak, najbliższa rodzina i przyjaciele wiedzieli, że posiadanie dzieci w naszym przypadku nie jest prostą sprawą i wymaga od nas odpowiedniego przygotowania. Na szczęście w tym aspekcie otrzymaliśmy 100% wsparcia.
A co z bólem fizycznym? Jak go znosiłaś?
Niestety leki, które otrzymałam, by wspomóc starania o dziecko powodowały zawroty głowy, nudności i ogólny dyskomfort, ale to było do przejścia. Starałam się myśleć pozytywnie, w końcu efektem leczenia miało być pojawienie się naszej małej istotki na świecie.
Z perspektywy czasu – czym dla Ciebie jest niepłodność?
Niepłodność to dla mnie niemożność posiadania potomstwa poczętego w sposób naturalny. To trudny i skomplikowany stan zarówno dla kobiety, jak i dla mężczyzny. Jest to też z pewnością coś na co nie da się przygotować.
Co sądzisz o wiedzy społeczeństwa na temat niepłodności? Czy należy coś zmienić w edukacji Polaków?
Myślę, że z roku na rok wiedza Polaków o niepłodności jest coraz większa. Nadal jednak jest to temat tabu i taki, który zamiata się pod dywan. Dużo mówi się o naturalnych metodach planowania rodziny, a nadal neguje się metody naukowe jak in vitro. Powinno się podkreślać, że wszystkie metody są w porządku, tym bardziej jeśli dają możliwość posiadania swojego potomstwa.
Olu, dziękujemy, że podzieliłaś się z nami swoją historią.