Czy zwierzęta przenoszą koronawirusa?
Najbardziej prawdopodobna hipoteza odnosząca się do pierwotnych źródeł pandemii COVID-19, mówi o transmisji nowego typu koronawirusa z organizmów zwierzęcych, zapewne nietoperzy, do czego dojść miało listopadzie lub grudniu 2019 roku w chińskiej prowincji Hubei. Odzwierzęcy rodowód SARS CoV-2 wzbudził zrozumiały niepokój u wielu właścicieli psów, kotów i innych zwierząt domowych oraz hodowlanych.
Czy zwierzęta przenoszą koronawirusa? Czy pies może przynieść groźny patogen z niewinnego spaceru? Czy wędrujący po dachach kot nie staje się źródłem śmiertelnego zagrożenia? Co ze stadami bydła, co z hodowlami drobiu? To pytania, które bardzo wyraźnie zaczęły wybrzmiewać już w pierwszych dniach marca, gdy w większości państw świata zanotowano pierwsze masowe zakażenia koronawirusem.
Tym bardziej, że w chińskim Wuhan, stanowiącym epicentrum epidemii koronawirusa, zaczęto odnotowywać przypadki masowego wyrzucania psów i kotów z domów. Kwestia ta żywo zajęła naukowców i organizacje zajmujące się ochroną praw zwierząt, temat podjęła też Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).
Reklama
Koronawirus u psów i kotów
Rozpowszechniony obecnie wśród ludzi na całym świecie koronawirus u psów i kotów nie występuje, zwierzęta te nie są więc zagrożeniem dla człowieka – to czytelny wniosek płynący z opublikowanego 13 marca 2020 r. stanowiska WHO. W powszechnie cytowanym na całym świecie oświadczeniu, Światowa Organizacja Zdrowia stwierdza, że: obecnie nie ma dowodów na to, że zwierzęta domowe, takie jak psy lub koty, mogą zostać zarażone nowym koronawirusem, aczkolwiek zawsze wskazane jest myć ręce mydłem i gorącą wodą po bezpośrednim kontakcie ze zwierzęciem.
W tym samym tonie wypowiedziała się amerykańska agencja rządowa Centers for Disease Control and Prevention, podlegająca federalnemu departamentowi zdrowia USA.: W tej chwili nie ma dowodów na to, że zwierzęta, w tym zwierzęta domowe, mogą rozprzestrzeniać COVID-19 na ludzi lub że mogą być źródłem infekcji w Stanach Zjednoczonych.
Oba oświadczenia cechuje pewna ostrożność, nie mniej zajęcie takiego a nie innego stanowiska w sprawie koronawirusa u psów i kotów przez uznane organizacje, uspokoiło większość właścicieli czworonogów.
Co więcej, WHO wypowiedziała się także przecząco w kwestii przenoszenia SARS CoV-2 przez komary, stwierdzając, że nie ma jak dotąd jakichkolwiek informacji potwierdzających taką możliwość.
Reklama
Koronawirus a zwierzęta
Mimo uspokajających komunikatów, kwestia koronawirus a zwierzęta wciąż powraca w takim lub innym kontekście i wracać będzie – tego typu zarazki bytują głównie w organizmach zwierzęcych.
Przypomnieć należy, że SARS CoV-2 jest tylko jedną z wielu odmian koronawirusa, patogenu znanego ludzkości od dawna, którego niektóre szczepy są zupełnie niegroźne, inne zaś co pewien czas wywołują zagrożenie – choć nigdy dotąd w takiej skali, jak dziś. Wyróżnia się koronawirusy alfa i beta, atakujące ssaki oraz gamma i delta, z powodu których chorują ptaki. Większość z nich ma charakter zdecydowanie zwierzęcy, tylko część może się przenieść na ludzi. Zwierzęce koronawirusy wywołują takie schorzenia, jak:
- zakaźne zapalenie otrzewnej u kotów,
- biegunka epidemiczna świń,
- wirusowe zapalenie żołądka i jelit u bydła,
- zakaźne zapalenie oskrzeli u ptaków.
Już w latach 60. XX wieku zidentyfikowano dwa typy koronawirusa ludzkiego, nazwane wówczas HCoV-229E oraz HCoV-OC43, nie zostały one jednak uznane za groźne – oba wywoływały jedynie lekkie przeziębienie. Po raz pierwszy koronawirus pokazał swą siłę w 2002 roku, gdy w chińskiej prowincji Guangdong, a potem w innych miejscach na świecie, zwłaszcza w Azji, wystąpiło schorzenie określane jako ciężki ostry zespół oddechowy – po angielsku Severe Acute Respiratory Syndrome Coronavirus, czyli SARS CoV.
Kolejny typ koronawirusa pojawił się w 2012 roku i został nazwany mianem MERS CoV - Middle East Respiratory Syndrom Coronavirus (bliskowschodni zespół niewydolności oddechowej). W obu przypadkach pierwotnym źródłem zakażeń były dzikie zwierzęta. Uprawdopodabnia to więc tezę, że również w przypadku SARS CoV-2 doszło do transmisji i mutacji patogenów zwierzęcych.
Reklama
Koronawirus u zwierząt psowatych i kotowatych
Jeśli chodzi o SARS z 2002 roku, badania wykazały, że:
- u sprzedawców dzikich zwierząt, które w Chinach są przedmiotem konsumpcji, stwierdzono podwyższony poziom przeciwciał wymierzonych w koronawirusy;
- obecność tego właśnie wirusa odkryto w organizmach zwierząt żyjących dziko w Chinach - łaskunów i jenotów, które stanowią jeden z przysmaków tamtejszej kuchni.
Łaskuny należą do rodziny wiwerowatych, są więc zwierzętami, które można określić, jako kotopodobne. Jenoty natomiast zalicza się do psowatych. Stąd naturalne pytania o to, czy obecnie jest możliwe zakażenie koronawirusem u psów lub kotów domowych, a następnie jego przeniesienie na człowieka.
W 2002 roku ostatecznie uznano, że patogeny stwierdzone u łaskunów i jenotów charakteryzują się małą zmiennością i jako takie prawdopodobnie nie stanowiły przyczyny zakażeń u ludzi.
Kolejne odkrycia wykazały, iż źródłem epidemii są nietoperze. Zidentyfikowane w ich organizmach odmiany koronawirusa były niemal identyczne względem koronawirusa ludzkiego typu RsSHC014 i Rs3367. Możliwość przenoszenia zarazków z nietoperzy na człowieka potwierdzono też w warunkach klinicznych.
Roli łaskunów i jenotów, jako czynnika sprawczego nigdy do końca nie zakwestionowano, ale uznano ją za mało istotną w sensie epidemiologicznym, sprowadzając je do roli co najwyżej ogniwa pośredniczącego. Z punktu widzenia obecnej sytuacji, najistotniejsze jest stwierdzenie, że koronawirusy, na które niekiedy chorują koty i psy, należą do grupy alfa, natomiast występujący w populacji ludzkiej SARS-CoV-2 zaliczany jest do grupy beta. Są to więc dwa różne patogeny.
Reklama
Posiadanie zwierząt a przebieg COVID-19
Wbrew wszystkim sformułowanym podejrzeniom odnośnie możliwości wystąpienia koronawirusa u kota lub psa, a następnie przeniesienia go na człowieka, dr Sabina Olex-Condor, polska lekarka pracująca w jednym z madryckich szpitali, sformułowała wniosek odmienny.
Jak przekazała na swoim facebookowym profilu Ewa Zgrabczyńska- Rebelia, dyrektorka poznańskiego ZOO, zdaniem Olex-Condor obecność kota lub psa w domu zwiększa możliwości immunologiczne organizmu ludzkiego względem SARS CoV-2.
Świadczyć o tym mogą przypadki pacjentów, z którymi miała do czynienia. Zaobserwowała, że w odróżnieniu od wielu innych osób, opiekunowie zwierząt domowych z reguły przechodzą koronawirusową infekcję w sposób lekki lub w ogóle bezobjawowy. Póki co jednak, jest jeszcze za wcześnie, by teza ta mogła zostać skutecznie zweryfikowana w badaniach naukowych.